Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lecz jeźli macie litość nad mym losem,
To posłuchajcie głosu z krain cieni —
Tam, tam, na łące jest pastuszek młody.
On ma błękitnych, smutnych ocząt dwoje,
W górach on pasie śnieżnych jagniąt trzody
Flet jego słychać nad łąki i zdroje —
Niech tutaj przyjdzie, i niech spojrzy we mnie
A wzrok mnie jego niechybnie uzdrowi,
Gdy w jego duszę ja spojrzę wzajemnie,
To nad recepty życie moje wznowi.»
I przywiedziono łąki kwiecistemi
Młode pacholę z okiem jak bławatek — —
Gdy spojrzał na nią oczy wymownemi.
Znowu się wzniosła jak po rosie kwiatek. —





MŁODY ANTIOCH.


Północ minęła — w cichej komnacie
Drży smutnem światłem lampa bladawa,
A z góry oknem po złotej kracie
Wziera księżyca źrenica mgława.
W środku, w osłonach młodzieńcze łoże —
W niem młody Antioch następca tronu,
Schnie jak liść młody, uschnąć nie może,
I pragnie życia — i pragnie skonu.
On co orężem władał już dzielnie,
Co dzikie konie dosiadał żwawo,
I młodej ręki drgnieniem śmiertelnem
Jak Bogów dłonią, mieczem ciął krwawo —
Dziś jak kwiat zwiędły on bez rumieńca,
Milczy i cierpi! — o! snąć głęboko —
Bo tajnym smutkiem drży pierś młodzieńca
I błędnie strzela młodzieńca oko —