Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ku słońcu młodemi pióry,
Błogosławiąc ziemi z góry,
Czemu nie śpiewa? —
Nad ziemią wśród chmur chaosu
W głuchej ciszy
Szum piór słyszy! —
O! bo na to nie ma głosu —
Orła wymową — głos ciszy — !
Co wielki, stoi na wieków głębinie,
To w tobie, w twe imię w milczeniu
Owocem dumań, czy o walk godzinie
Przez wilków labirynty — ku ducha wskrzeszeniu!
Kiedy cię łoskot trąby i szczęk broni
Z ojczystych dolin i twych skał wygoni,
Wtedy śród borów włócząc się wygnanka,
Żaląc się wichrom przy zbójców ognisku
Jak mordów krwawa, córa zemst, kochanka,
Wracasz — i siadasz —
Na pobojowisku!
I wielkaś i poważna z końca w koniec!
Nad tobą blade schylają się gwiazdy,
I nów tęskny nocy goniec
Ku tobie patrzy wśród nocnej jazdy!
Ciszo! — witaj w świata gwarze —
Ciszo! świątynio wymowy,
Łzy ciche to twe ołtarze,
Twój głos — to wyrok grobowy!
Z zamczyska co na skale stało bardem czołem,
Z baszt — wrzawy trąb i kotłów, gdzie biesiad kołem
Siadywali rycerze, lejąc strugi wina —
Ruina! —
A w niej wygnanka samowładna panią.
Cisza, co znikła ztąd spłoszoną łanią
Cisza! — wielka — głęboka — gwiazdy patrzą na nią,
A te mury co stały
Nad otchłanią
Skały —