Strona:Erich Meinert - Głupota mody.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

O samych tych paniach nic złego nie można było powiedziéć. Jednakże w miasteczku nikt prawie z niemi nie obcował, gdyż uchodziły tam za osoby dumne, a poniekąd i głupie. Mężowi i ojcu wmawiały one, że stroić się muszą ze względu na przyzwoitość i stanowisko, i że on powinien koniecznie starać się o pieniądze na ich zbytki.
Jeszcze jeden przykład, ostatni i przeciwny poprzednim. Z szkolnych mych lat przypominam sobie pewnego starego, zacnego dyrektora szkoły, który był zmuszony liczyć się z groszem. Cztery jego córy nie były zbyt piękne, lecz zdrowe, dzielne i ładnie zbudowane. Od wszystkich zaś rówieśniczek wyróżniały się one brakiem krynolin. Wówczas bowiem krynoliny były u zenitu powodzenia. I cóż się stało? Otóż wiele z elegantek ówczesnych, błyszczących na wszystkich balach, pozostało do dnia dzisiejszego w stanie panieństwa, a owe córy profesorskie stały się szczęśliwemi i uszczęśliwiającemi swych mężów żonami.
„Jak cię widzą, tak cię piszą.“ To prawda. Pytanie jednak, co rozumiemy w tém przysłowiu. Dziwaczna moda, zwracająca uwagę ogółu, a szczególniéj pospólstwa, nie nadaje prawa do przyzwoitości. Dystyngowana paryżanka nigdy w życiu nie ukazałaby się publicznie w kostiumie, uchodzącym u nas za ostatni wyraz „mody paryzkiéj.“ Takie kostiumy odstępuje ona bulwarowym kokietkom „z zawodu.“
Bądźcie łaskawi dobrze się przyjrzéć zewnętrznym oznakom prawdziwie dystyngowanych osób. Przekonacie się, że, pomimo posiadania znacznego majątku, od-