Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na tak ogromną odległość, że intrygują wszystkie w pobliżu bawiące samiczki i przewyższają pod tym względem nawet Arabki, które, namaszczone wonnościami, czuć na trzydzieści kroków wokoło.
Najwrażliwsza motyliczka, lub ta, której zapach przypadł najbardziej do gustu, śpieszy za wonnym śladem i zabiera bliższą znajomość z nadobnym elegantem.
— Wiesz pan co? — odezwał się lord Puckins, — jeśli już ludzkie słabostki mają się powtarzać wśród owadów, jabym pomyślał, że chyba dzieje się odwrotnie: to jest, że samiczki przykuwają niewolników w tak sielankowy sposób do swych rydwanów.
— A jednak myliłbyś się pan. Płeć żeńska w świecie owadów, pogardza kokieteryą. Sądzę, że mogłeś pan zauważyć, że nawet strój ich mniej jest jaskrawym, niż strój pysznych małżonków.
— Szczęśliwy świat! — mruknął Anglik. — I powiedz mi pan, czy wszystkie motyle­‑samczyki są tak szczodrze uposażone od natury?
— O nie, i nie w jednakowym stopniu. Większość wcale się nie perfumuje, albo tak słabo, że czuć je zaledwie zblizka; nieliczne tylko gatunki roztaczają w czasie lotu silne wonie, przypominające piżmo, wanillę, gorzkie migdały i t. p. Są nawet takie, co pachną nietoperzem, a mimo to podobają się towarzyszkom. Jeden z górskich motylów Ameryki (Dasyophtalma) wydziela nadzwyczaj silny zapach czystego piżma.
— Czy wolno być na tyle niedyskretnym, aby zapytać, w jakich organach mieszczą się ich przenośne fabryki perfum?
— Dlaczegóż nie? pytanie staje się dopiero wtedy niedyskretnem, gdy brak na nie odpowiedzi. W tej zaś kwestyi jesteśmy od niedawnego czasu dobrze poinformowani. Siedliskiem woni są łuski, włoski i szcze-