Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale dość już! Po co mnożyć przykłady, gdy samo nazwisko szarańczy wszystkie niemal południowe ludy strachem przejmuje.
Wspomniałem ci o niej, aby pokazać, co znaczy rozmnożenie się zbyteczne jednego gatunku. Jeszcze straszniejsze obrazy budzą w umyśle termity czyli białe mrówki (Termes fatalis), które podróżnicy nazywają największą plagą obu Indyj.
Gatunki te podlegają najsroższym prześladowaniom, a jednak mnożą się do nieprawdopodobnych granic, dlatego jedynie, że ponad wszystkie niszczące potęgi silniejszą jest ich płodność. Ona jest tarczą, która nietylko ochrania ród ich od zguby, ale jeszcze pozwala dawać się we znaki przyrodzie.
Nie sądź jednak, aby płodność szarańczy i termitów była ich wyłącznym przywilejem.
W sprzyjających warunkach każdy niemal owad jest kandydatem na szarańczę.
Dowodów tego twierdzenia mógłbym ci przytoczyć nie setki, ale tysiące.
Czasem jeden miesiąc, jeden rok, pomyślny dla danego gatunku, lub też zabójczy dla jego wrogów, zrywa naturalną równowagę i sprowadza klęskę.
Wracając do motylów, nad któremi litowałeś się pewnie, czytając rozdział poprzedni, mogę cię zapewnić, że dałyby się nam bardziej uczuć, niż szarańcza, gdyby nie gąsieniczniki i setki im podobnych wrogów motylego świata.
O bajecznej mnożności motylów, a nawet wogóle owadów, muszę ci choć w kilku słowach dać właściwe pojęcie.
Wyobraź sobie, że całe potomstwo owadów wychowuje się szczęśliwie i mnoży bez przeszkody. W takim razie ponieważ każda samiczka motyla lub ćmy da w jesieni po kilkadziesiąt lub kilkaset jajeczek, więc z nich na wiosnę roku przyszłego wylęgnie się