Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mocno głową o kamienie ścian bocznych. Podnieśli mnie pozornie martwego, z poranioną głową. Biedna Elżbieta była... — tu kuzyn Jimmy potrząsnął głową, jakgdyby nie mógł wyrazić słowami, co się działo z tą biedną Elżbietą. — Odzyskałem przytomność po chwili, ale czułem się bardzo dziwnie... Ludzie mówią, że od tej pory nigdy już nie byłem normalny, ale oni mówią to tylko tak... bo jestem poetą i nic mnie nigdy nie gniewa. Tacy są poeci, tego mieszkańcy Czarnowody nie rozumieją, większość martwi się i troszczy o byle co, więc sądzą, że człowiek jest nienormalny, gdy się nie przejmuje.
— Czy nie zechciałbyś mi zadeklamować paru poezji, kuzynie Jimmy? — spytała Emilka błagalnym tonem.
— Gdy mnie nawiedzi natchnienie, usłyszysz moje wiersze. Niema po co prosić mnie o nie, gdy nie nawiedziło mnie natchnienie.
— Ale jak tu wiedzieć, czy nawiedziło cię natchnienie, kuzynie Jimmy?
— Zacznę sam z siebie deklamować moje wiersze Ale powiem ci coś: natchnienie przeważnie nawiedza mnie wtedy, kiedy gotuję kartofle dla świń, zapamiętaj to sobie i bądź wpobliżu.
— Dlaczego nie piszesz twoich poezji?
— Za mało jest papieru w Srebrnym Nowiu. Elżbieta jest manjaczką oszczędności, a papier do pisania jest kosztowny.
— Ale czy nie masz własnych pieniędzy, Jimmy?
— Och, Elżbieta płaci mi porządną pensję. Ale składa wszystkie moje pieniędze do banku, a mnie

89