Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

aby go rozumieć. Był to dom, w którym wzrosły pokolenia narzeczonych, matek i żon, był więc przesiąknięty atmosferą ich miłości, ich wrażeń, niewyrugowaną dotychczas staropanieńskim trybem życia Elżbiety i Laury.
— Hm... widocznie pokocham Srebrny Nów — pomyślała Emilka, zaskoczona tą możliwością.
Ciotka Laura nakrywała stół do śniadania w kuchni, gdzie było widno i ładnie w blaskach rannego słoneczka. Nawet wgłębienie w ścianie przestało być czarne i niepokojące: było poprostu zwykłem wejściem na strych. A na progu siedział Nieznośnik, pusząc swe futerko z takiem zadowoleniem, jakgdyby się był urodził i przebywał stale tylko w Srebrnym Nowiu. Emilka nie wiedziała, że Nieznośnik już zaznał rozkoszy bitwy z innemi kotami i że nauczył ich moresu raz na zawsze. Tomowi kuzyna Jimmy’ego dostało się okrutne „wcieranie”, został pozbawiony paru milimetrów swej osoby, w Nieznośnika zaś wstąpiło dumne samopoczucie i otucha, że i tu, w Srebrnym Nowiu, można się nie nudzić.
Emilka wzięła go w objęcia i ucałowała serdecznie ku zgrozie ciotki Elżbiety, która właśnie nadchodziła, niosąc półmisek gorącej szynki w ręku.
— Niech nigdy więcej nie widzę całowania kota! — rozkazała.
— Dobrze, ciociu — odrzekła Emilka grzecznie. — Będę go całować tylko wtedy, kiedy nie patrzysz na mnie.
— Dość tych impertynencyj! Nie masz wogóle całować kotów!
— Ależ, ciotko Elżbieto, nie pocałowałam go

83