Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tylko, abyś była dobrem i pogodnem dzieckiem i żebyś się zachowywała skromnie i cicho.
To brzmiało okropnie twardo.
— Postaram się — rzekła Emilka z nagłem postanowieniem zdobycia się na bohaterstwo, podobnie jak te dziewczęta, o których czytała w książkach. — Może to nie będzie takie trudne, ciotko Elżbieto, zobaczymy. — Tu Emilce zdarzyła się rzecz nader niepożądana: przyszło jej na myśl użyć zwrotu, który usłyszała razu pewnego z ust ojca, a który wydał jej się tutaj właściwie zastosowany. — Widzisz, ciotko Elżbieto, Bóg jest dobry, djabeł jest bodaj gorszy.
Biedna ciotka Elżbieta! Podobnego przemówienia muszą słuchać jej uszy w tych ciemnościach, podobnie myślące dziecko wtargnęło w jej uporządkowane raz na zawsze istnienie, do jej spokojnego łoża! Cóż dziwnego, że przez chwilę była wręcz sparaliżowana i nie mogła odpowiedzieć! Wreszcie zawołała ze zgrozą:
— Emilko, nigdy więcej nie mów tego.
— Dobrze — odrzekła Emilka uprzejmie. — Ale — dodała półgłosem — myśleć będę to nadal.
— A teraz — rzekła ciotka Elżbieta — muszę cię uprzedzić, że ja nie mam zwyczaju rozmawiać przez całą noc. Może ty jesteś tak przyzwyczajona. Proszę cię, żebyś zaraz usnęła i mam nadzieję, że będziesz posłuszna. Dobranoc.
Ton, jakim ciotka Elżbieta mówiła „dobranoc” mógł zepsuć najcudowniejszą noc na świecie. Ale Emilka leżała już cicho i nie szlochała, chociaż pod osłoną ciemności łzy spływały jej po policzkach przez

80