Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ten człowiek. Emilka popatrzała na niego uważnie i odrazu polubiła go bez zastrzeżeń.
Miał on różową, figlarną twarz z siwiejącą brodą; włosy jego falowały nad czołem, a duże piwne oczy łagodne były i szczere, jak oczy dziecka. Uścisnął Emilce dłoń serdecznie, patrząc pytająco na siedzącą nawprost niego damę.
— Hallo! kurczątko! — rzekł pogodnie.
Emilka zaczęła się uśmiechać, ale uśmiech ten był tak nieśmiały, tak powoli wykwitał na jej twarzyczce, że zanim był w pełnym rozkwicie, już ją Helena postawiła przed następną osobą, tak że tej właśnie przypadł on w udziale. Osobą tą była ciotka Laura.
— Uśmiech Julki! — rzekła zniżonym głosem. Ciotka Ruth syknęła ponownie.
Ciotka Laura nie była podobna do żadnej z osób obecnych w pokoju. Była prawie ładna, miała rysy delikatne, okolone gęstemi puklami jasnych, jedwabistych włosów, lekko siwiejących, upiętych w warkocze ztyłu głowy. Ale serce Emilki podbiły jej oczy. Były to takie okrągłe, niebieskie, bardzo niebieskie oczy. Trudno się było otrząsnąć z wrażenia wobec takiego napięcia błękitu. A kiedy przemówiła, okazało się, że ma piękny, słodki głos.
— Ty biedne, kochane dzieciątko — rzekła i objęła Emilkę ramieniem.
Emilka oddała jej uściśnienie i o mało co nie pokazała przecież Murrayom swoich łez. Ocalił ją tylko ten fakt, że Helena pchnęła ją nagle w kąt, ku oknu.
— Oto jest twoja ciotka Elżbieta.

39