Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dziej jej odpowiadał, bo zasłona nie jest czemś tak twardem i sztywnem, jak drzwi: przesunie się w ów świat, którego próbki widywała, gdy nawiedzał ją „promyk”. Tam będzie żył wiecznie w pięknie i zawsze będzie blisko niej. Ona zaś wszystko zniesie, wszystkiemu podoła, byle tylko czuła, że ojciec nie jest zbyt daleko, że jest tuż za ową zasłoną.
Douglas Starr trzymał ją na kolanach, dopóki nie usnęła; wówczas, mimo swe osłabienie, uniósł ją, złożył na łóżeczku, opatulił.
— Ona będzie kochać głęboko, będzie strasznie cierpieć, zazna wielu promiennych chwil w nagrodę za ból doznany; podobnie jak ja. Niech Bóg postąpi z rodziną jej matki tak, jak oni z nią postąpią — mówił urywanym szeptem.

3.
NOWA RODZINA.

Douglas Starr żył jeszcze dwa tygodnie. Po szeregu lat, kiedy boleść zniknęła z jej wspomień, uważała Emilka te dwa tygodnie za najcenniejsze w swem życiu. Były to piękne dni; piękne i nie-smutne. A pewnego wieczora, kiedy leżał na szezlongu w saloniku, a Emilka siedziała obok niego na starym fotelu na biegunach, przekroczył próg wieczności, zniknął za „zasłoną”, tak cicho, tak łatwo, że Emilka nie wiedziała, iż go niema, dopóki nie uderzyła w nią ta dziwna cisza w pokoju, w którym nie było słychać niczyjego oddechu prócz jej własnego.

28