Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ca, poczem przestała myśleć o ciotce Nancy, gdy, wtem... nadszedł list od staruszki.
Elżbieta i Laura rozmawiały na ten temat, zapominając, że Emilka siedzi na progu kuchni. Emilka wyobrażała sobie właśnie, że stoi w salonie królowej Wiktorji. Biało ubrana, pochylała się ku ręce królowej, gdy zbudził ją z marzeń ostry głos ciotki Elżbiety:
— Jak uważasz, Lauro, czy pozwolić Emilce na te odwiedziny u ciotki Nancy?
Emilka nadstawiła ucha. Jaki znowu wiatr powiał?
— Sądząc z jej listu, ona bardzoby pragnęła zobaczyć ją zbliska — odrzekła Laura.
Elżbieta żachnęła się.
— Kaprys, kaprys. Wiesz, jakie ona miewa przywidzenia. Zanim Emilka przyjedzie, kaprys minie. Nancy nie będzie już miała zastosowania dla małej.
— Tak, ale z drugiej strony, jeżeli jej dziecka nie poślemy, ona nam tego nie przebaczy, nam, albo Emilce. Będzie obrażona. Trzeba pozwolić Emilce spróbować szczęścia...
— Nie widzę o jakie szczęście ci chodzi. Jeżeli ciotka Nancy ma istotnie pieniądze poza swoją rentą roczną, a tego nikt nie wie napewno, chyba Karolina! Jeżeli zatem ma pieniędze, to pozostawi wszystko Priestom. Lili Priest jest jej ulubienicą. Ciotka Nancy zawsze wołała rodzinę swego męża, niż swą własną. Emilka może jej się podobać, one są dobrane wzajemnie, obie są nudne. Ale wiesz, jak ona się wyraża o rodzinie, ona i ta wstrętna stara Karolina.
— Emilka za młoda jest, aby zrozumieć — odrzekła Laura.

287