Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

głośny protest. Elżbieta Murray była bogata i wpływowa. Zarząd szkolny liczył się bardzo z jej zdaniem. Płaciła najwyższe podatki gminne.
— Przebaczę ci twój dzisiejszy postępek, o ile będziesz się przyzwoicie zachowywać w przyszłości, Emilko, — rzekła zimno. — Czuję, że spełniłam tylko mój obowiązek, zawiadamiając twoją ciotkę o tem smutnem zdarzeniu. Dziękuję pani, panno Murray. Nie, nie mogę pozostać na kolacji, muszę wracać, zanim się ściemni zupełnie.
— Bóg czuwa nad podróżnymi — rzekł Perry od niechcenia, schodząc po drabinie, tym razem całkiem odziany.
Ciotka Elżbieta nie zważała na te słowa. Nie wypadało jej zwracać uwagę na słowa chopca stajennego w obecności panny Brownell. Ta zniknęła za drzwiami, a ciotka Elżbieta spojrzała na Emilkę.
— Zjesz kolację sama i dostaniesz tylko chleb i mleko — oznajmiła. — I do nikogo nie będziesz mówić, aż do jutra rana.
— Ale myśleć mi wolno? — zapytała Emilka niespokojnie.
Ciotka Elżbieta nic nie odpowiedziała. Siedziała, wyniosła, przy stole, zastawionym do kolacji. Emilka poszła do spiżarni i jadła tu samotnie kolację, czyli chleb z mlekiem. Dokoła niej pachniały kiełbaski, których zapach i smak Emilka lubiła bardzo. A kiełbaski Srebrnego Nowiu były ostatnim wyrazem kiełbasek wogóle. Receptę na sporządzenie ich przywiozła Elżbieta Burnley z Anglji; tajemnicy tej strzeżono zazdrośnie. A Emilka była głodna. Ale uniknęła najsroższego losu, tego, który był ponad jej siły; mogło być gorzej. Nagle

218