Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

to okrucieństwem. Jabym nie umiała być tak okrutną dla dziewczynki, która jest sierotą.
Wróciwszy do domu, spojrzałam w zwierciadło, aby się przekonać, czy mi włosy posiwiały. Mówią, że to się zdarza. Ale moje nie zmieniły barwy.
Perry zna geografję lepiej, niż my wszyscy, bo on prawie wszędzie był ze swoim ojcem. Opowiada mi takie niebywałe historje! Opowiada, dopóki świeca nie zgaśnie. Kładzie się spać pociemku, bo ciotka Elżbieta nie chce mu dać więcej niż jedną świecę na wieczór.
Ilza i ja pokłóciłyśmy się wczoraj o to, czy wołałybyśmy być Joanną d’Arc czy Franciszką Willard. Jabym wołała być Franciszką Willard, bo ona żyje. Zaczęło się od spokojnej rozmowy, ale jeden z argumentów doprowadził do kłótni.
Wczoraj spadł pierwszy śnieg. Napisałam wiersz na jego cześć i przeczytałam ten wiersz Perry’emu, który odpowiedział, że także potrafi pisać wiersze i zaimprowizował wierszyk, ale, jak sam przyznał, gorszy, niż mój. Oboje piszemy zresztą nietyle o śniegu, ile o śladach łapek Kici na śniegu. Te ślady są śliczne, ale nie takie ładne, jak ślady myszy na podłodze. Myszki są prześliczne i takie poetyczne!
Szkoda, że nadeszła zima, bo nie możemy się bawić w naszym domku na wzgórzu, ani chodzić do Tadzia. Czasami wdrapujemy się na górę do domu Kentów, ale pani Kent krępuje nas strasznie. Siedzi przez cały czas i obserwuje nas. Chodzimy więc tylko wtedy do nich, gdy Tadzio mocno kaszle. A biedne świnie zarżnięto, tak że kuzyn Jimmy nie gotuje już dla nich ziemniaków. Co mnie pociesza, to fakt, że nie muszę już nosić kapelusza od słońca. Ciotka

200