Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Stanowili parę nader poważną, rzadko kiedy się śmiejącą, a byli razem bardzo szczęśliwi. Czarnowodzianie mniemali, że kuzyn Jimmy jest kaleką, a raczej człowiekiem niedorozwiniętym. On zaś przebywał w świecie wyśnionym, którego oni poprostu nie znali. Po sto razy deklamował swoje poezje pod tymi drzewami, gotując ziemniaki dla świń; duchy jesieni nawiedzały gaik iglasty, w którym siedzieli. Gdy deklamował, przestawał być „tym biednym Jimmy Murrayem”, stawał się księciem w krainie swej fantazji. Stawał się na chwilę mocnym, pięknym i wspaniałym, stawał się wiarogodnym mistrzem marzenia wobec skupionego, podbitego świata duszy dziecięcej. Żaden z poważnych, rozsądnych mieszkańców Czarnowody nie przeżywał nigdy takich momentów. Jimmy nie byłby się zamienił z nikim. Emilka, słuchając tych cudów, wysnutych z umysłu Jimmy’ego, czuła niejasno, że ten mały człowieczek byłby mógł, gdyby nie owo nieszczęsne pchnięcie w plecy, stanąć w obliczu królów, zamiast marnować swój wielki talent w Srebrnym Nowiu.
Ale Elżbieta pchnęła go ongi, wrzuciła go do studni w Srebrnym Nowiu, naskutek czego zajmował się gotowaniem ziemniaków dla świń i deklamował wiersze Emilce, — Emilce, która również pisywała poezje, która kochała te wieczory tak bardzo, że po nich usnąć nie mogła, dopóki nie ułożyła w myśli ich opisu, leżąc w łóżku z otwartemi oczami. „Promyk” przychodził co wieczór prawie, po tych posiedzeniach poetyckich z kuzynem Jimmym. Królowa Wichrów rzucała się na dachy, albo przędła na ukrytym kołowrotku niewidzialną nić; Emilka nigdy nie była tak

184