Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Anglji! — powtórzyła Emilka, tak zaskoczona, że mogła tylko być echem tamtej.
— Tak. Jesteśmy potomkami królów Szkocji — rzekła Rhoda. — Wobec tego, nie łączymy się z nikim, rzecz jasna. Mój ojciec ma sklep, a ja biorę lekcje muzyki. Czy ciotka Elżbieta każę cię uczyć muzyki?
— Nie wiem.
— Powinnaby. Ona jest bardzo bogata, nieprawdaż?
— Nie wiem — rzekła znowu Emilka. Byłaby wołała, żeby Rhoda nie zadawała jej takich pytań, Emilce zdawało się, że to nie świadczy o dobrem wychowaniu. Ale potomek królów z dynastji Stuartów zna chyba zasady wychowania, w przeciwnym razie na kimże polegać?
— Ona ma wstrętny charakter, nieprawdaż? — pytała Rhoda.
— Nie, to nieprawda! — zawołała Emilka.
— No, a przecież ona omal nie zabiła twego kuzyna Jimmy’ego w przystępie jednej ze swych pasji — rzekła Rhoda. — To jest pewne, matka mi to powiedziała. Dlaczego twoja ciotka Laura nie wychodzi zamąż? Czy ma narzeczonego? Jaką pensję płaci ciotka Elżbieta twemu kuzynowi Jimmy’emu?
— Nie wiem.
— No, dobrze — rzekła Rhoda z odcieniem zniecierpliwienia. — Widocznie odniedawna bawisz w Srebrnym Nowiu i nie wybadałaś tych rzeczy. Tu wszystko jest niezawodnie bardzo różne od warunków, w których ty wzrosłać. Twój ojciec był bardzo biedny, ubogi jak mysz kościelna, wszak prawda?

111