Przejdź do zawartości

Strona:Emilka dojrzewa.pdf/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szcie zdobędzie ich łaskę, niż ze względów, jakiemi odrazu go darzą przystępniejsze drzewa. Dzisiaj spostrzegłam nagle wielką gwiazdę, zawieszoną nad świerkiem przed mojem oknem. Doznałam dziwnego uczucia na widok tych dwóch majestatów, spotykających się w przestworzach. Ta gwiazda i ten obraz przyświecać mi będą stale i opromienią bodaj monotonję szkolną, zmywanie statków, a nawet sprzątanie sobotnie u ciotki Ruth.

25 czerwca 19...

Dzisiaj zdawaliśmy egzamin z historji, z epoki Tudorów. Bardzo mnie to zajmuje, ale bardziej to, czego niema w tych zdarzeniach, niż to, co w nich jest. Historycy nie mówią nam tego, co naprawdę chcielibyśmy wiedzieć. O czem myślała Jane Seymour, gdy się obudziła w ciemnościach? Czy o zamordowanej Annie, czy o bladej, opuszczonej Katarzynie? Czy też o swym nowym naszyjniku? Czy przyszło jej kiedykolwiek do głowy, że zbyt drogo okupiła koronę, czy też była zadowolona z interesu, jaki zrobiła? A czy była szczęśliwa po przyjściu na świat swego synka, czy też widziała oczami duszy szeregi upiorów, cisnące się ku niej z pogróżką na ustach? Czy lady Jane Grey była istotnie uprzejma dla wszystkich swych znajomych, czy też miewała chwile gniewu i uniesienia? Co też myślała o Szekspirze jego własna żona? Czy istniał mężczyzna, któryby kochał się kiedykolwiek w królowej Elżbiecie? Stale zadaję sobie takie pytania podczas studjów, kiedy przerzucam kartki podręcznika, odmalowującego nam królów i królowe, jako konwencjonalne marjonetki.