Przejdź do zawartości

Strona:Emilka dojrzewa.pdf/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mój również. Postąpiłam głupio, otwierając okno i rozmawiając z Perrym, uznaję to obecnie. Ale nie myślałam poprostu, że będziemy tak siedzieli dłużej, niż minutę, a byłam ogromnie ciekawa, co zaszło u pana Hardy. No, i zapomniałam o czasie, a minuty mijały...

— Więc Perry Miller był na obiedzie u państwa Hardy? — spytała ciotka Elżbieta. Murrayowski świat przewracał się do góry nogami! Siostrzeniec ciotki Tomaszowej bywa przy ulicy Królewskiej w Shrewsbury! W tejże chwili przypomniała sobie ze zgrozą ciotka Ruth, że Perry Miller widział ją owego wieczora w czerwonym flanelowym szlafroku. Dawniej nie byłoby to odgrywało roli, był tylko plebejuszem, ale teraz był gościem pana Hardy...

— Tak. Pan Hardy uważa, że spisał się on pierwszorzędnie w dyskusji i mówi, że on ma wielką przyszłość — rzekła Emilka.

— Dobrze — syknęła ciotka Ruth — ale zaznaczam niemniej, że pragnę, abyś przestała wędrować nocą po moim domu w celu pisania powieści. Gdybyś była w łóżku, jak przystało na dobrze wychowaną panienkę, wszystko to nie byłoby się nigdy zdarzyło.

— Nie pisałam powieści — zawołała Emilka. — Nigdy nie napisałam ani jednego słowa wysnutego z fantazji od czasu, gdy przyrzekłam ciotce Elżbiecie, że będę pisać tylko prawdę, albo nic. Mówiłam wszakże, że zeszłam nadół tylko po moją księgę od kuzyna Jimmy’ego.

— Dlaczegóż nie mogła tam przeleżeć do rana? — nalegała ciotka Ruth.