Przejdź do zawartości

Strona:Emilka dojrzewa.pdf/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

każę jej spakować rzeczy. Ale ciotka wciąż zachowywała uroczyste milczenie. Po południu przyjechał kuzyn Jimmy. Ciotka Ruth wyszła do sieni i konferowała z nim przez dłuższą chwilę. Wróciwszy do pokoju, przerwała wreszcie ciszę.

— Ubierz się — rzekła — jedziemy do Srebrnego Nowiu.

Emilka usłuchała w milczeniu. Zajęła przednie miejsce, a ciotka Ruth i kuzyn Jimmy siedzieli obok siebie. Kuzyn Jimmy patrzył na Emilkę z ponad swego kołnierza futrzanego i mówił: „Hallo, kurczątko” ze zbyt wyraźnym odcieniem pociechy. Kuzyn Jimmy był najwidoczniej pewien, że zdarzyło się coś bardzo doniosłego, chociaż nie wiedział, co.

Nie była to miła przejażdżka. Przybycie do Srebrnego Nowiu również nie było wesołe. Ciotka Elżbieta wyglądała surowo, ciotka Laura miała wylękniony wyraz twarzy.

— Przywiozłam tutaj Emilkę — rzekła ciotka Ruth — ponieważ nie czuję się na siłach walczyć z nią sama. Ty, Lauro, i ty, Elżbieto, musicie osądzić jej postępowanie.

A zatem stawiają Emilkę przed trybunałem rodzinnym? Czy ten trybunał doprawdy wymierzy sprawiedliwość oskarżonej? Czy też będzie to wielka niesprawiedliwość, krzywda? Emilka postanowiła walczyć, skoro o walce mowa. Odrzuciła głowę wtył i zarumieniła się.

Siedzieli wszyscy zgromadzeni w saloniku, gdy Emilka zeszła ze swego pokoju, dokąd poszła, aby zdjąć płaszcz. Ciotka Elżbieta zajęła miejsce przy stole. Ciotka Laura wtuliła się w kąt kanapy, bliska płaczu.