Rozbitek tak był pogrążony w tej obserwacji, że nawet nie zauważył obecności kapitana i pana Collina. Założywszy ręce na piersi, wzrokiem pałającym, rzucającym niekiedy jakby magnetyczne błyski, śledził każdy ruch dzikich zwierząt, które wydając raz po raz ryk potężny, usiłowały rzucić się na śmiałka.
Ze szczególną uwagą wpatrywał się w wielkiego tygrysa, który wydawał się najsilniejszym i najdzikszym. Z niewytłumaczoną wprost uporczywością śledził każde poruszenie tego zwierzęcia. Miało się wrażenie, że znał tę bestję dżungli indyjskich i usiłował ją ujarzmić siłą swego wzroku.
W pewnej chwili tygrys, który początkowo wydawał się najwięcej rozjuszony, zatrzymał się, wpatrując się nawzajem w rozbitka, stojącego wciąż przed jego klatką… i oto — rzecz zaiste dziwna! — ułożył się na ziemi, bijąc się zlekka ogonem po bokach, i pozostał nieruchomy, jakby go ujarzmiła jakaś moc ukryta.
Strona:Emilio Salgari - Dramat na Oceanie Spokojnym.djvu/50
Wygląd
Ta strona została przepisana.
Rozdział IV
Dziwactwa Billa.