Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sztolnie, z wszystkich chodników schodzili się górnicy grupami. Było ich już około piędziesięciu, a wszyscy spotniali i drżący czekać musieli w hali, gdzie hulał lodowaty wiatr i można było bardzo łatwo dostać zapalenia płuc. Pierron, tak dobrodusznie wyglądający Pierron dał w twarz swej córce Lidyi za to, że opuściła sztolnię na chwilę przed końcem pracy. Zacharyasz ukradkiem uszczypnął Mouquette, tak że rozczerwieniła się zaraz. Niezadowolenie wzrastało z każdą chwilą, i doszło do swego kulminacyjnego punktu, gdy Levaque i Chaval powiedzieli o pogróżce inżyniera, że dyrekcya będzie płaciła osobno stemplowanie stropu, zniżając wzamian płacę od wózka. Wykrzyki oburzenia przywitały tę nowinę i zdawało się, że lada chwila wybuchnie tu, sześćset metrów pod ziemią otwarty bunt. Wrzawa rosła. Już nie krępowali się teraz biedacy spotniali, okryci warstwą węgla, zlodowaciali z zimna i oskarżali głośno dyrekcyę, że dąży do tego, by połowę robotników pozbawić życia tu w głębi a drugą połową na jej powierzchni zamorzyć głodem. Stefan słuchał przejęty grozą.
— Prędzej! Prędzej! — wołał nadzorca Richomme na ładowniczych.
Chciał przyspieszyć wyjazd. Nie chciał występować surowo wobec robotników i udawał, że nie słyszy. Ale w końcu wykrzyki stały się tak głośne, że musiał wdać się w to. Rozlegały się już pogróżki, że tak dalej iść nie może i że lepiej całą mordownię wysadzić dynamitem w powietrze.
— Tyś stary — rzekł do Maheu, — i rozumny, kaź im więc, by milczeli. Gdy się nie jest silniejszym, trzeba być mądrzejszym.
Ale Maheu, którego gniew opuścił, a obsiadła troska, nie potrzebował zachęcać do spokoju. Głosy nagle zamilkły. Z bocznego chodnika wyszli Negrel i Dansaert wracający z inspekcyi. Dyscyplina sprawiła, że robotnicy rozstąpili się tworząc szpaler, którym przeszedł inżynier nie wyrzekłszy ni słowa. Wsiadł do próżnego wózka, nadzorca do drugiego, sygnał uderzył pięć razy, co zna-