Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— No i cóż z tego? — odparła wesoło Mouquette. Cóż cię to obchodzi? Czym cię prosiła byś popychał?
Śmiech zachuczał potężny. Robotnicy śmiali się trzymając się za brzuchy. Śmiała się też i Mouquette wyglądająca bardzo nieprzyzwoicie i prowokująco w swem ciasnem ubraniu, z którego wypływać zdawały się piersi i pośladki. Była ona chorobliwie niemal tłustą.
Ale śmiech ustał gdy Mouquette zawiadomiła ojca Maheu, że wielka Florka nie przyjdzie. Znaleziono ją wczoraj w łóżku zmarłą i skostniałą już. Jedni twierdzili, że to nastąpiło skutkiem wady serca, inni zaś, że zmarła z powodu, iż zbyt szybko wypiła litr jałowcówki. Maheu był zrospaczony. Prawdziwe nieszczęście. Stracił przesuwaczkę, a nie było pod ręką zastępczyni. Pracował na akord wraz z trzema hajerami, Zacharyaszem, Levaquiem i Chavalem. Cóż teraz będzie? Sama Katarzyna przesuwaniu nie podoła i zarobek się zmniejszy. Nagle zawołał:
— Mam już! Biegnijno po człowieka, który pytał o robotę.
Właśnie przechodził Dansaert koło ogrzewalni. Maheu powiedział mu co się stało i prosił o pozwolenie wzięcia do roboty nieznajomego wskazując na to, że Kompania i tak dążyła do zastąpienia przesuwaczek, chłopcami, w ślad za swą konkurentką w Anzin. Starszy nadzorca uśmiechnął się, gdyż myśl wykluczenia dziewcząt była dotychczas niechętnie przyjmowana przez górników, którym zależało, by ich córki zarabiały w kopalni, bez względu, jakie to miało skutki pod względem moralnym i hygienicznym. Po krótkim wahaniu dał swe przyzwolenie, zastrzegając sobie jednak, że przyjęcie zależy jeszcze od potwierdzenia pana inżyniera Negrela.
— Ale co tam z tego! — zauważył Zacharyasz — Człowiek ten musi już być daleko stąd. Odszedł przed dobrą chwilą!
— Nie, — odezwała się Katarzyna — widziałam jak zatrzymał się obok kotłowni.
— To leć próżniaczko... a prędko! — krzyknął ojciec.