Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To prawda — odparł Chaval — ale solidaryzujemy się i tak z żądaniami górników w Montsou, który nie przyjmują taryfy i żądają podwyżki, gdyż niepodobieństwem jest przy płacy dotychczasowej porządnie robić. Chcemy tedy o pięć centimów więcej!
Zwrócił się do tłumu.
— Prawda, że takie są nasze żądania? Podniosły się głosy. Potakiwano. Począł się zgiełk, wielu wymachiwało rękami. Zbliżyli się wszyscy i obstąpili Deneulina zwartem półkołem.
Oczy mu rozbłysły, pięści się zacisnęły. Był zwolennikiem surowej dyscypliny i hamował się z całą siłą, by nie chwycić za kark pierwszego z brzegu i nie obić. Ale opanował się. Postanowił odezwać się naprzód do ich rozsądku.
— Chcecie pięć centimów, — rzekł, — przyznaję nawet, że praca warta tego. Tylko niestety nie mogę ich wam dać, gdyż zginąłbym bez żadnej wątpliwości. Zrozumiecie chyba, że żyć muszę, choćby dlatego, byście wy żyć mogli, a właśnie wyczerpałem cały mój zasób i wszelka choćby najmniejsza zwyżka kosztów spowoduje moją ruinę. Przed dwoma laty, podczas ostatniego strejku ustąpiłem... wszak pamiętacie? I ta podwyżka straszną się stała dla mnie, gdyż od tego właśnie czasu walczę o byt. Dziś wołałbym raczej zamknąć budę, aniżeli zgodzić się, gdyż przy najbliższej wypłacie nie miałbym skąd wziąść pieniędzy dla was.
Chaval słysząc zwierzenia swego pracodawcy uśmiechał się złośliwie. Inni opuścili głowy na piersi, nie mogło im się pomieścić w głowach, by właściciel kopalni naprawdę nie zdzierał milionów z robotników.
Deneulin mówił dalej. Opowiadał o owej ciągłej walce z Kompanią Montsou, która czyha jeno na tę chwilę, gdy kark skręci skutkiem najlżejszej nieostrożności. Wobec tej dzikiej konkurencyi zmuszony jest do ostatecznej oszczędności, tem bardziej, że większa głębokość szachtów Jean Barta zwiększa już sama przez się koszta eksplotacyi, czego nie wyrównywa wcale większa miąż-