Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Co za zwierzę! wykrzyknął Stefan zatrzaskując drzwi. Musiał usiąść, gdyż ze wzburzenia chwiał się na nogach. Maheude nie poruszyła się do tej chwili. Podniosła jeno pięść i groziła nią w kierunku drzwi. Oboje milczeli, rozgniewani i przygnębieni tem, co usłyszeli. Mimowoli oczy Stefana padły na jej pierś i ten widok zmieszał go nagle. Miała przeszło czterdzieści lat i kształty jej ucierpiały bardzo z powodu licznych porodów i ciągłego karmienia, ale wielu ludziom wydawała się jeszcze przystojną. Była wysoka barczysta a na twarzy ślady dawnej piękności. Zwolna, spokojnie zapięła kaftanik i teraz już po szyję tkwiła w czarnej starej sukni.
— Ot, zwierzę! — rzekła wreszcie. — Tylko świni mogą przyjść podobne obrzydliwe myśli. Cóż mnie to obchodzi... szkoda odpowiadać...
Potem spoglądając śmiało w oczy Stefanowi mówiła.
Nie jestem bez błędu ale tej wady nie mam... Miałam do czynienia w życiu tylko z dwoma mężczyznami, przesuwaczem, który mnie zgwałcił gdym miała lat piętnaście, a potem opuścił... no i z Maheuem. Gdyby Maheu był mnie opuścił jak tamten, to nie wiem co by było. Nie jestem zarozumiałą na to, żem dotrzymała wiary małżeńskiej... bo czy się jest uczciwą, czy nie... to zależy od sposobności. Mówię jak było, a wiem, że nie wszystkie sąsiadki mogłyby się otwarcie jak ja wyspowiadać...
— To prawda — powiedział Stefan i wstał.
Wyszedł z domu, a Maheude położywszy Stelkę na dwu zesuniętych krzesłach i poprawił ogień na kominie. Może Maheu złapie rybę, to się sprzeda i ugotuje zupy.
Noc zapadła mroźna, czarna. Stefan szedł smutny i zniechęcony. Nie gniewał się już na Chavala, żal mu było jeno biednej brutalizowanej dziewczyny. Ale po chwili zbladła mu z pamięci ta scena, zlała się z ogólnym obrazem strasznego położenia. Kolonia bez chleba, dzieci, kobiety głodne, wszyscy ci ludzie walczący uparcie a pozbawieni środków do życia. Wątpliwości da-