Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rażone. Więc były ofiary. Któż to? Ach pewnie więcej jest trupów, a wóz zwiezie je po jednemu!
Katarzyna zastała matkę przeczuwającą nieszczęście — Od progu zawołała do niej:
— Ojciec zabity?
Daremnie dziewczyna protestowała, mówiła o Jeanlinie. Nie słuchając Maheude wybiegła i ujrzawszy, że wóz skręca koło kościoła zachwiała się na nogach i pobladła straszliwie. U drzwi mieszkań stały kobiety z wyciągniętemi szyjami i drżąc czekały przed czyjemi drzwiami wóz się zatrzyma.
Ale wóz pojechał dalej, a za nim ujrzała Maheude kroczącego przy lektyce męża. Ale gdy postawiono lektykę u jej drzwi i ujrzała Jeanlina żywego, z połamanemi nogami, strach jej zmienił się w gniew i bez łez, ogarnięta wściekłością poczęła wołać:
— Tak więc szanowna Kompania postępuje z nami? Dzieci nasze czyni kalekami; Obie nogi! Mój Boże! I cóż ja nieszczęśliwa pocznę z nim teraz?
— Milczno moja droga! — powiedział doktor Vanderhaghen, który przyszedł także, by założyć opatrunek. — Czyż wolałabyś, by ci przywieziono zwłoki?
Alzira i dzieci szlochały, a Maheude szalała coraz bardziej. Złorzecząc swemu losowi podawała lekarzowi różne rzeczy potrzebne, zawodziła i pytała skąd teraz weźmie pieniędzy, by wyżywić chorego. Nic, że dziadek nieużyteczny, musiał jeszcze ten chłopak postradać nogi. Nie mogła się uspokoić, a krzyk jej mięszał się z lamentem dochodzącym z pobliskiego domu gdzie żona i dzieci Chicota opłakiwali śmierć ojca.
Noc była ciemna, gdy wreszcie śmiertelnie znużeni górnicy siedli do zupy, a zjadłszy udali się na spoczynek. Teraz ciszę przerywał jeno płacz rzewny dwu rodzin unieszczęśliwionych.
Minęły trzy tygodnie. Zdołano uniknąć amputacyi i Jeanlin nie utracił nogi, ale miał pozostać kulawym do śmierci. Kompania po zbadaniu wypadku raczyła wypłacić Maheuom wsparcie w kwocie piędziesięciu franków i obie-