Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prosto tu nie wątpiąc, że zastanie męża. Na kolacyę, mówiła czas jeszcze, nikt bowiem nie głodny mając pełen żołądek kawy i piwa. Przyszły i inne kobiety, śmiać się poczęto ujrzawszy panią Levaque wchodzącą pod rękę z Bouteloupem, który wiódł Achilla i Desirée dzieci Filomeny. Sąsiadki pogodziły się znowu widocznie, gdyż Maheude usunęła się, by zrobić miejsce pani Levaque i zaczęła z nią pogadankę. Po drodze wykłóciły się do woli i Maheude złożyła broń, choć żal jej było zarobku syna, którego atoli przywłaszać sobie dłużej już nie mogła. Byłoby to niesprawiedliwością. Nadrabiała tedy miną, ale rozmyślała co pocznie bez dochodu, na który jako najpewniejszy liczyła zawsze.
— Siadaj sąsiadko — rzekła.
— A męża mego tu niema? — spytała Levaque.
Mężczyźni odparli, że wyszedł i zjawi się niebawem, zesunięto się, by zrobić miejsce przybyłym. Zawołano o piwo. Filomena ujrzawszy matkę i dzieci swoje zdecydowała się zbliżyć. Ucieszyła się słysząc, że chcą ją nareszcie wydać za mąż, a spytana o Zacharyasza odparła łagodnie:
— Czekam na niego, wyszedł gdzieś na chwilę.
Maheu spojrzał na żonę. A więc zgodziła się? Spoważniał i zatroskany siedział bez słowa paląc fajkę i rozmyślając nad niewdzięcznością dzieci, które żenią się zostawiając rodziców na pastwę nędzy.
Tańczono bez ustanku. Kurz zwisał chmurą nad głowami, deski podłogi trzeszczały, klarnet wydawał piskliwy ton lokomotywy sygnalizującej katastrofę, a z tancerzy kurzyło się, gdy przystanęli na chwilę.
— Pamiętasz — spytała Levaque pochylając się do ucha Maheudy — jak raz mówiłaś, że zadławiłabyś Katarzynę, gdyby popełniła głupstwo.
Chaval wrócił właśnie z kochanką ze sali. Stali oboje ze plecami siedzących i pili piwo.
— Ha, cóż począć, — odparła zrezygnowana — ot mówi się tak czasem!