Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A gdzież jest Chaval? — spytał Pierron.
— Tak... prawda, zginął gdzieś... — odparł Maheu. Już wiem, gdzie będzie, pewnie u Piquetta. Chodźmy do Piquetta.
U drzwi Piquetta zatrzymali się z powodu jakiejś głośnej kłótni. Zacharyasz wygrażał pięściami jakiemuś flegmatycznemu, barczystemu wallońskiemu robotnikowi z fabryki gwoździ, a Chaval przyglądał się z rękami w kieszeniach spodni.
— Ot, tam stoi Chaval — rzekł Maheu spokojnie — jest i Katarzyna.
Od pięciu już godzin wałęsały się przesuwaczki pod rękę ze swymi kochankami po szerokiej ulicy Montsou obstawionej niskimi, jaskrawo malowanymi domkami. Tłum był tu mimo upału gęsty. Przelewała się fala ludzi niby pasmo mrówek, tonąc gdzieś w dali równi bezdrzewnej. Czarne błoto zeschło teraz, a czarny pył unosił się z pod nóg chmurą nisko zwieszając się nad głowami. Szynki pełne były ludzi, a dla tych, co miejsca wewnątrz nie znaleźli ustawiono stoliki na ulicy, zatłoczonej już i tak kramami i bazarami, gdzie można było dostać lusterek i chustek na szyję dla dziewcząt, a czapek i kozików dla chłopców, nie mówiąc już o słodyczach wszelkiego rodzaju, cukierkach i ciastkach. Przed kościołem odbywało się strzelanie z łuku. Naprzeciw składu drzewa rzucano kulami. Na rogu ulicy wiodącej do Joiselle oparkniono placyk przeznaczony na walkę kogutów. Tłoczył się tam też tłum ludzi żądnych ujrzenia dwu czerwonych kogutów uzbrojonych w ostrogi i oblanych krwią. Dalej można było u Maigrata wygrać w bilard spodnie, lub fartuszek. Chwilami przycichały rozmowy i cały ten tłum lał w siebie piwo, a na twarzach malowała się walka z kurczami żołądka spowodowanemi przejedzeniem się mięsem, od którego odwyknięto i zalanemi zimnem piwem pieczonemi ziemniakami. Upał zdawał się jeszcze wzrastać, co pogarszało humory.
Chaval kupił Katarzynie lusterko za dziewiętnaście sous i chusteczkę na szyję za trzy franki. Co krok nie-