Przejdź do zawartości

Strona:Emil Zegadłowicz - Gody pasterskie w beskidzie.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

podźwigła ziemi miodne i pachnące dary
tam — w nieodgadłą wieczność — w nieścigłe bezmiary —

tam gwiazdy zawichrzone w bezkresne wądoły
zlatywały do kwiatów jak pszczoły, jak pszczoły —

a podniesiony wespół z podniesieniem drzewa
wczerniony w biel kwiatową kos — tam — śród gwiazd — śpiewa — —