Strona:Emil Pouvillon - Jep Bernadach.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tam, przy wszystkich, to się nie liczy. Wolę teraz.
Usiłował ją pochwycić. Wyśliznęła mu się z rąk.
— Dobranoc Jep! — rzekła uciekając — i staraj się nie mieć brzydkich snów dziś w nocy.