Strona:Elwira Korotyńska - Miłość Macierzyńska.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z okien domu powysuwały się głowy strwożonych mieszkańców, bardziej wraźliwi zakryli twarz dłońmi, pewni straszliwego widoku.
Tymczasem lew, w pierwszej chwili gotów do skoku, wstrzymał się, patrząc z podziwem na tak szczytną macierzyńską miłość.

KONIEC