Strona:Elwira Korotyńska - Mały kramarz.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

towaru i takich dalekich wędrówek, dużo sił ci potrzeba.
Józio był ogromnie tem kupnem i ta dobrocią zachwycony.
Jakto dobrze, że nie opierał się dziadkowi i zabrał się do roboty!
A miał wielką pokusę uciec z domu, aby nie pracować i boszarkować sobie, jakto robił Franek z sąsiedztwa, który nie wiedzieć skąd miał zawsze pieniądze i który go namawiał do połączenia się z nim i łobuzerki.
Koszyk był zrobiony przez dziadka, a więc to co dostał, to będzie należało do staruszka. Ach! jak to dobrze! Wywdzięczać się będzie mógł za wychowanie i serce.
Wesoło i ze smakiem zajadając chlebek przez dziewczynkę ofiarowany, zatrzymywał się co czas jakiś i wołał:

Panowie i Panie,
Kosze na sprzedanie!
Do śmieci i chleba,
Ile tylko trzeba!