Strona:Elwira Korotyńska - Dzielna Basia.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie chciano uwierzyć, iż robił to nie wskutek namowy ludności Kalisza i nie tylko, że zastrzelono biedaka, lecz zaczęto ostrzeliwać domy i mordować ludzi.
Wprost więzienia, z pod murów którego padł kamień, był nieduży domek, w którym mieszkała rodzina pewnego urzędnika, który poszedł na wojnę. W drugim mieszkaniu był dziadek ze swoim wnukiem. Ojciec Bolka poszedł na ochotnika i jako kapitan stanął na czele oddziału.
Gdy szrapnele zasypywać zaczęły domy, dziadek poszedł do wnuka, aby go obudzić i zaprowadzić do piwnicy. Tam tylko było bezpiecznie.
— No, mój wnuku, wstawaj czym prędzej! — wołał na Bolka, potrząsa-