Strona:Elwira Korotyńska - Dzielna Basia.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kała się czasem do kuchenki pomimo strzegących oczu żołnierzy.
Raz złapała chleba bochenek, drugim razem trochę masła, a raz nawet udało się jej ugotować kaszkę dla matki, chociaż wtedy o mało co nie była zastrzelona. Ujrzał ją bowiem żołnierz i jeśliby nie uciekła, postradałaby życie.
Nie zrażało to dziewczynki. I, gdy długi czas już trwało oblężenie i braknąć poczęło żywności, postanowiła, gdy zaśnie żołnierz, stojący pod oknem wsunąć się do kuchenki, po czym przez otwór w oknie wyjść na dwór, gdzie był sklepik, w którym dostać cokolwiek było można.
Widziała, jak przyniesiono obiad żołnierzowi, jak wypił porządną porcję wódki i jak chwiać się zaczął karabin,