Strona:Elwira Korotyńska - Dziecięce lata Kościuszki i Poniatowskiego.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 20 —

Ale przyszłość przed nami — do niej przygotować się musimy. Zanim dorośniemy do dzieła, pozostaje nam w sztuce wojennej się ćwiczyć. Czyż nie mam racji?
WSZYSCY. Brawo Józefie! Niech żyje książe Józef Poniatowski! Bądź nam wodzem! Ucz nas!
JÓZEF. Nietylko ja potrafię! A Kościuszko? a reszta mych towarzyszy?
KOŚCIUSZKO. Ty naszym wodzem! Rzecz skończona: Ani jeden z nas nie potrafi przewodzić, jak ty, drogi Józefie! Przecie bez wiedzy swego rodzica, uczyłeś się sztuki wojennej.
KILIŃSKI. Od kiedyż zaczniemy? Zapał mnie porywa... Do broni! do broni! Ale prawda gdzież broń? żeby chociaż szabelka!
JÓZEF. Broni mam dla nas dosyć... trochę swojej, a trochę mi Michałek ze zbrojowni dostarczył... Michałku przynieś!
MICHAŁEK (dźwiga karabiny). Już są paniczu!
JOZEF. A więc do szeregu! (rozdaje broń) Zaśpiewajmy jak zwykle przed walką, a potem do roboty (śpiewają).
Bracia, do boju nadszedł czas
Trąbka do boju wzywa nas
Do boju! do boju! wyruszajmy wraz! (powtarza się) Do boju! do boju! pospieszajmy wraz.
MUSZTRA razem z MICHAŁKIEM poczem na zakończenie pieśń.
Z dymem pożarów i t. d. parę zwrotek.

KONIEC.