Strona:Elwira Korotyńska - Dowcipne małpki.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
DOWCIPNE MAŁPKI

Drogą piaszczystą i bezwodną szedł kramarz wędrowny. Upał był tak straszliwy, że wysychały mu wargi i jeśliby nie miał ze sobą flaszki z wodą i owoców soczystych — zabiłoby go pragnienie.
W pewnej chwili natrafił na las gęsty.
Ślicznie tu było, tak pięknie, że nasz rzemieślnik postanowił w tem miejscu wypocząć.
Usiadł, ułożywszy swój ciężar na trawie i spoglądał z zachwytem na palmy i inne zwrotnikowe drzewa, myśląc, jakie to cuda stworzył Bóg dla ludzi.
Naraz zachciało mu się spojrzeć w jedno z lusterek których dużo miał ze sobą, jako wędrowny kramarz.
Przy sprzedaży czapek mógł jednocześnie coś zarobić i na drobiazgach, zabrał więc ze sobą grzebyki, lusterka, trochę wstążek i nici.