Strona:Elwira Korotyńska - Dary szczęścia.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dziwiło go to wesołe usposobienie Filipa, zawsze był poważny i smutny.
A dziś... pomimo, że niema już cudownego noża, weseli się i śpiewa. Coby to znaczyło?

Stanął u drzwi oberży i czekał.
Gdy Filip przechodził koło niego, zawołał:
— Hej, ojcze Filipie! A co się wam tam dobrego przytrafiło? Wejdźcie, proszę do mnie i opowiedźcie!..
Nie mówił nic Filip, ale uderzył w oczach oberżysty swego osiołka, a ten natychmiast sypnął garścią złota.