Strona:Elizabeth Barrett Browning - Sonety.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

despotycznego dziwaka: Elżbieta Barrett poślubia niepospolitego człowieka i poetę, Roberta Browninga.
Na jesień życia przypadło nietylko szczęście osobiste, lecz także najbujniejszy rozkwit twórczości: ukazał się poemat, p. t. „Aurora Leigh“, który znakomity myśliciel, John Ruskin, z oczywistą zresztą przesadą, zwie „największym poematem stulecia“. Ukazały się też niniejsze „Sonety“. Pewnego ranka, wkradłszy się do pracowni męża, wsunęła mu poetka do kieszeni rękopis, który zawierał sonety — i uciekła z pokoju; nazwała owe sonety „tłumaczonemi z portugalskiego“ (Sonnets from the portuguese). Autorka, czując głęboki i żywy żar swej późnej miłości, uległa sugestji, że sonety jej są rażąco płomienne, że, w poczuciu angielskiem, stanowią shocking: tytuł miałby zatem żarem południowego nieba usprawiedliwiać namiętną barwę uczuć.
Czytelnik dzisiejszy odnosi wrażenie wcale inne: autorka, zawstydzona przepychem swego szczęścia w odwieczerz, misternie owija uczucie w jedwab formy czystego sonetu, który wymaga wszak dwukrotnego znalezienia trzech rymów, a to w języku angielskim nielada zdobycz; wciska w ramki sonetu bogactwo pojęć, utrudniające narazie orientację w linji myślowej, konsekwentnie jednak przeprowadzonej, mimo swych barokowych nieomal przegubów; posiłkuje się przytem obrazami wyszukanemi, które, karmione erudycją rozległą, bywają czasem, istotnie, tem tylko — rażące (XXXVII) i niezharmonizowane (XL). — Budowa stroficzna jest tu, jak dla sonetów, zupełnie osobliwa: nieustanne enjabemments, czyli niekończenie myśli z końcem wiersza, rozciągają się i na strofy, które, tym sposobem, są przeważnie optycznem jedynie rozgra-