Strona:Eliza Orzeszkowa - W zimowy wieczór.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Spencer’ów i mniemał na dobre, że te, zresztą bardzo szanowe głowy, natura wytworzyła dla położenia ostatecznego kresu rozwojowi myśli ludzkiej. Zachodowiec! W prawdziwie angielskiej zarozumiałości swej nigdy uwierzyć nie chciał w to, cośmy mu nieraz powtarzali, że przybywa na świat siła nowa, świeża, i przynosi z sobą świeże zdolności, nowe twory.
»Tę siłę, Sergiuszu, ja czuję w sobie zdwojoną, potrojoną, odkąd tu jestem. Nie chcę szukać przyczyn i wpływów, ani tracić czasu na zagłębianie się w teoryach. Na ostrzu miecza umieszczam spór pomiędzy dobrem i złem, sprawiedliwością i krzywdą, trucicielami i tymi, których przez wieki trucizną pojono z pełnego i nigdy niewyczerpującego się kielicha. Niechaj to plemię zginie, nie dlatego, że jest plemieniem tem a nie innem, ale dlatego, że w niem upostacia się jeden z najgłupszych przesądów, jedna z najsroższych ran i ze wszystkich pewnie najohydniejsza zbrodnia przeszłości.
»Jako urzędnik, nie chcę ku celowi temu posługiwać się żadnemi środkami. Sprawiedliwości jednostkowej mieszać nie będę ze sprawiedliwością zbiorową. Czynić tego nie mogę, a gdybym nawet mógł, nie pozwoliłoby mi na to sumienie moje. Ale, jako człowiekowi, pozo-