Strona:Eliza Orzeszkowa - W zimowy wieczór.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

które jako corpus delicti leżały przed sądem, istotnie kupiła i darowała Lipskiej, która jej syna do septymy przygotowała tak dobrze, że teraz, gdyby nie był jeszcze zbyt małym, przyjętoby go może i do seksty. Bardzo sumiennie uczyła, bardzo sumiennie... tak sumiennie, że uczuła się ona w obowiązku zapłatę jej podwyższyć. Gdyby była wiedziała, że w tem jest co złego, byłaby pewno tego nie uczyniła ale, słowo honoru daje, że nie wiedziała. Cóż? Kto ma dziecko, ten o edukacyą jego dbać musi, a tu pod bokiem guwernantka uczciwa, sumienna i tańsza od innych, bo biedna sierota... Tu wykonała przed sądem dyg elegancki i pełny uszanowania, poczem milutko zawsze uśmiechnięta, lecz z drgającemi trochę ustami i powiekami, obok Rożnowskiej usiadła.
Od zapytywanej zkolei praczki, żony pijaka ślusarza, najmniej dowiedzieć się było można, bo ta kobieta wysoka i chuda, z twarzą wszerz i wzdłuż zoraną bólem i troskami, w grubej, krótkiej spódnicy i wielkiej chustce zarzuconej na głowę, tak była strwożona i rozżalona, że prócz kilku niewyraźnych, zaledwie dosłyszanych słów, nic wymówić nie mogła. Ramiona jej drżały pod wielką chustką, z oczu wypieczonych parą wrzątku i spieką żelazek, łzy jak