Ta strona została uwierzytelniona.
— 113 —
Tu męzkie rycerskie głosy wymawiały:
— Parce!
— Labora! — ze stron innych przynosiły echa.
Nad uśpionym, lub hulającym światem, słodyczą i siłą płynęły dwa te wyrazy. Błogosławić go zdawał się piérwszy, drugi nieść odkupienie. Był to niby wojenny krzyk dobrych geniuszów, lecących w bój ze złymi. I był to jeszcze oddech wielkiéj duszy, z piersi skrwawionéj wzbijający się nad nędze świata i stałą gwiazdą zawisający na niebie ludzkości.