Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  223 — 

dla wojsk tam konsystujących potrzebnego. Przez długoletni pobyt swój w intendenturze, znał się on na potrzebach takich i wszystkiém, co z niemi związek miało, wybornie. Koszta i korzyści co do szeląga wyliczyć umiał. Cyfr jednak ostatnich nie wymienił, a ograniczył się tylko powiedzeniem bardzo znaczącém, że interes podobny przytrafia się mu drugi raz zaledwie w życiu. Roboty jednak będzie około tego sporo. Potrzebuje człowieka z głową, młodego, silnego, któremu-by zaufać mógł, który by go w podróżach i staraniach różnych zastąpił. Człowiekiem tym niech będzie Eugeniusz. Nauczy się on prędko wszystkiego, czego trzeba, bo to i, co prawda, mądrość niewielka; ze swojéj zaś strony Kołowicz ofiaruje pomocnikowi swemu tantyemę od korzyści znaczną. Tu wymienił cyfrę, która istotnie dowodziła bardzo wspaniałomyślnych jego względem Eugeniusza usposobień. Wspaniałomyślność ta Kołowicza dla wychowańca siostry daléj jeszcze posunąć się miała, bo gdy Żytnicka z wybuchem radości rzucała się już mu na szyję, a Żytnicki powstawał z fotelu, Kołowicz usunął siostrę i gestem oznajmił, że dłużéj jeszcze mówić zamierza. Mówił, że to wspólnictwo w podradzie ma być piérwszym tylko krokiem Eugeniusza na drodze karyery. Musi on kroku tego dokonać, aby coś zarobić i miéć o co ręce zaczepić; kiedy zaś już będzie miał o co ręce zaczepić, Kołowicz wystara się mu o posadę we wschodnio-północnéj stronie Azyi, przy jednéj z kopalni złota, gdzie głównym zwierzchnikiem robót i poszukiwań jest pewien bardzo dobry jego przyjaciel.
— Słowo tylko do niego napiszę, a posada będzie... Ztamtąd już, kawałek grosza w ręku, a spryt w głowie mając, idź tylko, nachylaj się i szczęście zbieraj... Za kilka lat, my tu z panem Eugeniuszem razem przyjedziem i zobaczysz, Kostusia, jak on mnie we wszystkiém zakasuje.
Głębokie zadowolenie, takie, jakiego człowiek doświadczać