Strona:Eliza Orzeszkowa - Pierwotni.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  139 — 

— O mój Boże! nie miéć wcale majątku! ależ ty, Ceziu, byłaś tak bogatą, i hrabia także...
— Hrabia! — zawołała hrabinka i jak zraniona lwica zerwała się z kanapki, — ależ hrabia nic nie miał, nic, nic, prócz tytułu swego... był kompletnie zrujnowanym i... i dla tego tylko ożenił się ze mną...
Usiadła znowu i, z twarzą łzami zalaną, z załamanemi rękoma, zaczęła zwierzać się przyjaciółce:
— Czy myślisz, że on mię kochał choć trochę... że choć przez jeden dzień szczęśliwą z nim byłam? Życie moje, to dramat! Ja go téż nie kochałam... ani przez jeden dzień mego życia!
— O biedna, biedna, nieszczęśliwa Ceziu! małżeństwo bez miłości... ależ i ja także wiem coś o tém! Łamie to skrzydła... pozostawia taką pustkę! Mnie zmuszono, ale ty... dziedziczka... swobodnie rozporządzająca sobą, jak mogłaś? dlaczego?
O! na pytanie to hrabinka nigdy nie odpowiedziała-by nikomu. Bo i pocóż było pytać? Świat wiedział i pani Izabella nie wiedziéć nie mogła, że przyrodzoną cechą rodziny Pomienieckich była ambicya, szlachetna żądza dążenia ku szczytom. Cezarya Pomieniecka, nie mogąc na wzór stryja swego zostać szambelanem, została hrabiną...
— Życie moje, to dramat! Nie rozumiem, za co jestem tak nieszczęśliwą! Zrujnował mię... od piérwszego zaraz roku rujnować mię zaczął... Cały świat mówił o szaleństwach jego dla téj... téj... słyszałaś pewno? Potém była inna. A karty i ruleta! Radzono mi, abym się oparła... Stryj radził, i adwokat, i wszyscy. Oparłam się. Cóż? Powiedział mi naprzód, żebyśmy porównali wydatki nasze, a pokaże się pewnie, że ja tracę więcéj od niego. Co za potwarz! Oparłam się po raz drugi, odmówiłam swoich podpisów i pokazało się... że nie miałam sama za co pojechać do Biarritz... Było to