Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
220
ELIZA ORZESZKOWA

— Słucham teraz księcia pana. Owszem, powtórzę. Serce nie sługa, kiedy boli, to boli. Jeżeli można wylać na nie kroplę balsamu, to czemuż tego nie uczynić? Co książe pan rozkaże jej powiedzieć?
— Niech pani powie pannie Klarze, że to, com jej okazywał, nie było żartem, ani kaprysem, lecz z początku sympatyą, a potem miłością i czcią, — czcią dla jej czystości nieskalanej i duszy szlachetnej. Niech jej pani powie, że przez tę cześć poświęcam miłość swoją, że żadne rozstanie, — a Bóg jeden wie, ile już przebyłem rozstań, — nie wstrząsnęło mną tak do głębi, że pragnę, aby wspomnienie o mnie...
Głos załamał mu się w gardle,