Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
172
ELIZA ORZESZKOWA

co małe, co boli — i pójdźmy w świat lepszy!...
Głosem, niezmiernie bogatym w tony i umiętnie ich używającym, czytać zaczął:

— »Odkąd zniknęła jak sen jaki złoty,
Usycham z żalu, omdlewam z tęsknoty,
I nie wiem, czemu ta dusza z popiołów
Nie wylatuje za nią do aniołów?
Czemu nie leci za niebieskie szranki
Do tej zbawionej i do tej kochanki?...«

Minuty płynęły; liście żółte i rumiane padały z drzew kiedy niekiedy, tu i ówdzie; ukośne płachty światła za drzewami stawały się coraz krótsze, złote kółka na ciemnej ziemi coraz mniejsze i mniej liczne. Klara przestała szyć. Z rękoma opuszczonemi na kolana i źrenicami nalanemi iskrzącem się złotem, słuchała: