Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
165
PIEŚŃ PRZERWANA

alei, dość dalekiego, wychylał się z za drzew róg parteru kwiatowego i na tle zieleni wyglądał jak plama z barw świetnych i nie zliczonych. Zresztą nic wcale nie było tu widać, ani słychać.
Drobne ptactwo świegotało w drzewach, z których niekiedy, to tu, to ówdzie, bliżej, dalej, zlatywał liść żółty lub rumiany i kładł się na ziemi bez szelestu najmniejszego.
Tę ciszę przerwał wykrzyk Klary. Siadając na ławeczce, spostrzegła wychylający się z za drzew róg parteru, klasnęła rękoma i zawołała:
— Boże! co tu kwiatów! i jakie śliczne!
Przyjemski wziął z jej ręki koszyk z muślinami, postawił go