Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
141
PIEŚŃ PRZERWANA

doświadczył i nawet nie widział takich związków i takich wspomnień, to... przepraszam za otwartość... ale pan dobrodziej jest bardzo biedny...
Przyjemski nagłym ruchem podniósł głowę i popatrzał na kancelistę z wyrazem zdumienia, które jednak wnet zniknęło.
— Tak, tak... — wymówił, — bieda i bogactwo posiadają znaczenie różne... bardzo różne...
Zwrócił się do Klary, pochylonej nad piętrzącym się na kolanach muślinem.
— Książki pożyczonej od pani jeszcze nie oddaję i co większa, proszę o pożyczenie drugiej w tym rodzaju, jeżeli pani posiada drugą.
— Pan chce poezyi? — zapytała, podnosząc głowę.