Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 178 —

łańcuchu ogniwem, coraz bliższem ostatecznego jego kresu — którym jest doskonałość.

»I… wziąwszy skrzydła niezmęczone,
Niemi znów leci — lecz już w wyższą stronę«.

W wyższą stronę! Coraz wyżej! Ku coraz wyższym, lepszym, szczęśliwszym bytom i rozwojom. Dążyć i zmierzać, takiem jest według Krasińskiego prawodawstwo Boże, dane planetom, ludziom, narodom, jednostkom, i taką droga, po której przejść może i musi to wszelkie dobro, które ogarniamy imieniem królestwa Bożego na ziemi.
Taką jest pryncypalna idea Krasińskiego, o którą opierają się wszystkie inne jego idee. Jest ona niejako fundamentem, na którym spiętrzają się wszystkie inne formacje jego pojęć. U szczytu zaś tej konstrukcji, spojonej wiązadłami logiki ścisłej, jak liść akantusowy u głowicy kolumny, wykwita marmurowy kielich wiary w dobro moralne, a z tego kielicha wielkie serce poety strzela niebosiężnym płomieniem nienawiści dla zła, miłości dla dobra.
Długo w dziejach umysłowości powszechnej szukać trzeba poety, któryby z równem Krasińskiemu ostrowidztwem przebijał okiem sprawy świata i z równą nieomylnością rozpoznawał w nich pierwiastki zła i dobra. Żadna świetność, żadna potęga, żadne bogactwo złota czy genjuszu, a co dziwniejsze, żadna nędza wzroku i sądu jego omylić nie mogły. Nienawistnego wroga ludzkości dostrzegać umiał pod purpurą Cezara, zarówno jak pod frygijską czapką rewolucjonisty. Żadna piękność celu nie