jego dusza. To jedno; a drugie — bystrość, z którą poeta spostrzega zjawiska życia, jako też siła wrażeń, któremi one ryją ślady na jego duszy. Im narzędzie silniejsze, tem bruzda głębsza. Bardzo głęboką bruzdę wyrył w duszy Kochanowskiego widok znikomości i niepewności rzeczy ziemskich:
Wszyscyśmy pod tem prawem się zrodzili,
Do myśli tej powraca nieraz, powtarzając ją niemal temi samemi słowy:
Człowiek, urodziwszy się, zasiadł w prawie takiem,
Że ma być jako cel przygodom wszelakim.
Próżno w bitwach nie bywamy;
Ugodzi nieszczęście wszędzie,
O marzeniach i nadziejach ludzkich mówi:
»Sny lekkie, sny płoche nas bawią,
Które się nam podobno nigdy nie wyjawiają…«
A do banalnych pocieszycieli woła:
Cóż, przez Bóg żywy, nie jest próżne na świecie?
Wszystko próżno; macamy, gdzie miękcej w rzeczy