Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/557

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   551   —

własną przeszłość, nad siebie samego. Nie mogę żyć pędząc dni spokojne śród upojenia miłości, w bezpiecznej uchronie dobrej sławy, i myśleć o sobie: jestem podłym.
Nie. Ja tak myśleć o sobie nie mogę, i ty Krystyno myśleć tak o mnie nie powinnaś.
„Wyrzekłem się ciebie, ale nie pozwolę abyś mną pogardzała.
„Co czuję? zrozumiesz to kiedyś...
„Co uczynię? nie wiem jeszcze. Ale wiem że uczynić muszę coś, co sprawi zadość sprawiedliwości, co zdejmie z mej głowy ogniste piętno, którego nikt nie widzi prócz ciebie, ale które czuję ja sam....
„Bądź zdrowa. Zapomnij o mnie. Znam cię, wiem że nie zapominasz łatwo; a jednak przyjdzie czas, w którym wrażenia życia zwieją obraz mój z twej pamięci.... Wtedy szczęśliwą będziesz... szczęśliwą będziesz bezemnie... O! pozwól mi dziś jeszcze, raz, raz tylko jeden myślą zbliżyć się do ciebie, objąć wzrokiem drogie twoje rysy, spojrzeć głęboko w jasne twe źrenice, i pożegnać cię na wieki wyrazem: kocham! Bądź zdrowa. Nie zobaczę cię już nigdy. Muszę iść tam kędy mię wzywa, we mnie samym mieszkająca, ponura mścicielka zgwałconej sprawiedliwości....
Tu urywało się pismo Anatola. Nie miał może siły do skreślonych wyrazów dodać jednego z tych