Przejdź do zawartości

Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   265   —

bogactwem wiedzy i dojrzałością umysłu, czyniły mu towarzystwo jej miłem i prawie niezbędnem? — czy zaciekawił go nakoniec żar, który palił się na dnie ciemnych źrenic i nadawał jej blask namiętny, tem potężniejszy, że przysłoniony kryształowem przezroczem niewinności? — czy może wszystkie te przyczyny razem składały się na ten nieprzeparty urok, którym pociągany do córki Ewy, zdawał się przez długie chwile zapominać o wszystkiem, co nią nie było? Bądź co bądź, wkrótce nikomu z patrzących tajnem być nie mogło, iż pomiędzy dwojgiem młodych ludzi istniało coś więcej jak przyjaźń pokrewieństwa.
Krystyna pracowite wiodła życie, rozdzielone pomiędzy różne zajęcia ręczne i umysłowe, z których każde miało na celu zdobycz jakąś moralną, lub czyn pożyteczny. Inaczej być nie mogło, gdyż była wychowanką i uczennicą hrabiego Seweryna, który sam ustawiczną pracą służył dwom przedmiotom swego ukochania: nauce i ludzkości. Toteż oboje ci ludzie wspomagając się wzajem, utworzyli dokoła Dolinieckiego zamku prawdziwy warsztat, wyrabiający na rozlicznych maszynach oświatę i dobrobyt. Wszystko cokolwiek bogactwo w połączeniu z gorącą chęcią czynienia dobrze i umiejętnością chęć tę podpierającą, zdziałać może, zdziałanem tam było. Topograficzne i ekonomiczne warunki okolicy, wyzyskane tam zostały jak najsta-