Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   7   —

dlań źródło wielu uciech, i coraz odnawiających się przedmiotów zajęcia.
Cisza domu, którego inni mieszkańcy spali lub spoczywali w milczeniu, otaczała tych dwoje ludzi; pióro hrabiego szybko posuwało się po papierze, w ręku Krystyny błyskała żwawo poruszana igła. Mężczyzna był całkiem zatopiony w zajęciu, pochłaniającem siły jego umysłu i wyprężającem wszystkie jego władze moralne; mechaniczne zajęcia kobiety, pozwalały jej snuć w głowie różnobarwny wątek myśli.
Krystyna jednak zajęta robotą swą i myślami, które piękną jej twarz ożywiały ruchomą grą fizjonomji, nie zapomniała o drogiej jej snać rzeczywistości; bo kiedy w przyległej komnacie zegar wygłosił dość późną wieczorną godzinę, podniosła głowę i utkwiła oczy w twarzy siedzącego naprzeciw, pochłoniętego pracą mężczyzny. Byłyto oczy wielkie, ujęte w długą, wypukłą oprawę, z ciemnemi źrenicami, które patrzyły z pod gęstych czarnych rzęs jasno, otwarcie i pojętnie. Teraz, gdy obejmowały one spojrzeniem głowę mężczyzny, okrytą nawpół srebrnym włosem, zajaśniały pięknym wyrazem czci i miłości. Patrzyła tak chwilę, potem ozwała się głosem, którego dźwięki mimowoli przypominały muzykę:
— Mój ojcze! pracujesz dziś tak długo!...